A tak wyglądały już na wodzie. Ale nie miały dużo pracy.
Wyobrażałam sobie, że będzie jakaś parada w szyku, nawracanie, ale tak naprawdę
przepłynęły tylko raz o zachodzie słońca przed delegatami zebranymi na kolację
w jakimś resorcie.
Swoją drogą jak to możliwe, żeby z powodu takiego spotkania
niejakiego Apec ( Asia-Pacific Economic Cooperation) aż w taki sposób utrudniać
normalnym ludziom życie. Co chwila blokady dróg i przejazd niekończących się
kolumn samochodów, eskortowanych przez policję na sygnałach. A już szczytem
wszystkiego jest zamknięcie lotniska. I to nie tak, że wiadomo o tym wcześniej
i nie sprzedaje się biletów. W taki sposób mianowicie, że pasażerowie w
ostatniej chwili dowiadują się, że danego dnia całe lotnisko jest zamknięte i
mogą sobie lecieć albo dzień wcześniej albo dzień później bo tego dnia wylatuje paru
prezydentów. Szczytem uprzejmości ze strony lokalnych linii jest już chyba to,
że w ogóle dają możliwość lotu w innym dniu a nie, że bilet przepada (choć nie
wiem, jak się zachowało sławne Merpati). Oczywiście powyżej opisana sytuacja
przytrafiła się i moim klientom wylatującym na Komodo. A że klienci to nie jest
szczególnie sympatyczna kategoria (bardzo uogólniając) wina została przypisana
właśnie mi jako osobie kupującej im bilety na loty wewnętrzne.
Czemu nie można wybudować w jakiś stepie ogromnego centrum
konferencyjnego na potrzeby takich szczytów. Łatwiej byłoby to ochronić a inni ludzie
mogliby spokojnie pracować lub wypoczywać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz