"Już z samolotu, jakim leci się przez poltorej godziny z Bali do Labuan Bajo, możemy doskonale zobaczyć rafy Komodo. Śmigłowy ATR zniża się do lądowania na wyspie Flores…
Po odbiorze bagażu i 10-minutowym przejeździe z lotniska w
Labuan Bajo do portu, safari zaczyna się od razu. Jest południe. Wypływamy.
Przed nami przygoda w jednym z najbardziej zróżnicowanych podwodnych
ekosystemów świata, gdzie wody Oceanu Indyjskiego mieszają się z wodami
Pacyfiku zapewniając nam już nigdy niezapomniane wrażenia.
Tego dnia jest w planie jedno nurkowanie, tzw. check dive.
Jeśli naczytałeś się o silnych
prądach na Komodo tu możesz być spokojny – w łatwych warunkach sprawdzisz
siebie i sprzęt, odpowiednio się wyważysz.
A potem płyniemy już w stronę wyspy Komodo, która od
początku safari majaczy na horyzoncie stając się coraz wyraźniejsza. I to w jej
pobliżu, w spokojnej zatoce łódź „bojkuje” na noc.
Drugi dzień to już dzień full nurkowy. Nurkowania odbywają
się północnej części Parku Narodowego i tu zostaniemy przez najbliższe dwa dni.
To są miejsca znane z dużych pelagicznych ryb i pięknych korali. Najróżniejsze
są typy nurkowisk – podwodne góry, kanały, slopy, granie. W zasadzie wszystkie
miejsca są narażone na prądy, ważne aby tak dobrać czas i miejsce nurkowania, aby
nikt nie czuł dyskomfortu przy swoich umiejętnościach nurkowych. Są to bowiem
prądy pływowe, o różnym nasileniu w ciągu dnia.
Na „Castle Rock” warto zanurkować nawet parę razy. Za każdym
jest to kompletnie inne miejsce. Tuż przed przyjściem prądu możemy czuć wręcz
przez skórę, jak ogromne stada ryb szykują się na jego przyjście, woda jakby
drży . To królestwo giant travellies. One tu rządzą siejąc strach wśród
ogromnych ławic fusilliers. A gdy prąd nadchodzi zaczyna się przedstawienie –
polowanie. Travellies są szybkie jak
gepardy, co rusz znajdujemy się w uciekającej przerażonej ławicy mniejszych
ryb. Także rekiny ruszają się z piasku i zaczynają robić swoje kółka. A gdy
przypadkiem delfiny bottlenose zdecydują się na posiłek, pod wodą wybucha
prawdziwa panika. To najdynamiczniejsze z nurkowisk, cały czas trwa akcja. My
znajdujemy się przez wiekszą część nurkowania w jednym miejscu, wykrecając
glowę na wszystkie kierunki.
Podobne w charakterze jest Crystal Rock.
Natomiast kiedy nurkujemy w jednym z dwóch kanałow to my
jestesmy elementem dynamicznym – płyniemy z prądem, z trudem zatrzymując się
aby przypatrzeć się mijanym cudom – ogromnym sweetlipsom, bumphead
parrotfishom, żółwiom…
Lighthouse to znane na całym obszarze miejsce, gdzie
gromadzą się groupery na rozmnażanie. Najlepiej tu nurkować w czasie pełni
księżyca lub nowiu. Możemy wtedy zobaczyć jak samce „podgryzają” się wzajemnie,
urządzając długie gonitwy pod naszym nosem.
Wynurkowawszy się na północy płyniemy w północno-centralną
część parku. Także tutaj są rożnego rodzaju nurkowiska ale królem jest Batu
Bolong. Ta skała wyrastająca pośrodku kanału jest domem dla ogromnej liczby
gatunków. Stromo spadające ściany w całosci pokryte są koralem, niedużym,
przyległym do skały z powodu silnych prądów, nacierających raz z północy a raz
z południa. Ale my nurkujemy zawsze w tej osłoniętej od prądu części skały i w
spokoju podziwiamy krążące wokół rekiny, giant travellies, podpatrujemy liczne
tu żółwie. A kto chce bliżej ściany – ślimaki nagoskrzelne i krewetki.
Na 5 metrach, tuż przed wynurzeniem się, kolory rafy wprost
odurzają.
W tej części parku jest też znane plateau, ulubione miejsce
żerowania mant wrac z licznymi cleaning stations. Nawet w silnym prądzie jest
to łatwe nurkowanie. Spływamy z prądem na paru lub kilkunastu metrach
napotykając nadciagające pod prąd manty.
Czesem mże być ich kilkadziesiąt. A poza nimi – rekiny, żółwie i bumphead
parrotfishe.
I jeszcze parę innych
nurkowań – każde niepowtarzalne, małe skalne wysepki z licznymi niewielkimi
grotami, drift dives i ruszamy w zupełnie inną krainę – Południe!
To inny ekosystem, Oceanu Indyjskiego, możemy się poczuć
jakbyśmy zmienili akwen o tysiące mil. Woda staje się bardziej zielona, mniej
przejrzysta a pod nią napotykamy zupełnie inny krajobraz. Długie miękkie korale
oraz bajecznie kolorowe crynoids pokrywają ściany, głazy i sufity grot. Ale nie
tylko po to tu przypłynęlismy – południe wyspy Rinca to raj dla miłosników
życia bezkręgowego. Ślimaki, krewetki, kraby w przeróżnych kolorach i rozmiarach
czekają na wprawne oko lub odpowiedni obiektyw. Tu znajdują się najlepsze
miejsca do nurkowań nocnych.
Spędzamy w tej krainie około 2 dni.
Zbliżamy się do końca safari. Jeśli czas pozwala a na
Północy przypadkiem nie udało się zobaczyć mant płyniemy jeszcze na południe wyspy
Komodo. To inny manta point w parku.
Przez całe safari nie brakuje także innych, obok nurkowania,
atrakcji. Komodo, jak wszyscy wiedzą, to dom dla największych waranów świata –
smoków z Komodo. Żyją one na dwóch wyspach parku – Rinca i Komodo. Aby je
podglądnąć w naturalnym środowisku wyruszamy w któryś dzień na dwugodzinny
trekking po afrykańskopodobnej sawannie, stanowiącej ich środowisko. Spotykamy
także ich typowe menu – bawoły wodne, jelenie timorskie, dzikie świnie oraz
inne zwierzęta.
Także w innych dniach jest
co robić – wspinamy się na góry na niewielkich bezludnych wyspach aby
podziwiać zachód słońca. Robimy przejażdżkę małą łódką lub kajakami w lesie
namorzynoym.
Komodo oferuje mnóstwo atrakcji. Także nienurek się tu nie nudzi – piękne plaże,
snorkelling, trekkingi."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz