Co dwa tygodnie w sobotę rano, płynie z Bali do Labuan Bajo duży
prom pasażerski Tilongkabila, w skrócie Tilong. Po drodze zawija do Lembar na
Lomboku i Bimy na Sumbawie. A po Labuan Bajo płynie do Makasar na Sulawesi a
potem okrąża całą tę wielką wyspę i dociera do północnych granic Indonezji.
Ale dla nas jest użyteczny na trasie do Labuan Bajo. Kiedy
potrzebujemy szybko wysłać coś większego to sprawdzony sposób, dotrze do Labuan
Bajo w niedzielę wieczorem. I w ten piątek po południu (bo Tilong przypływa z
odwrotnej trasy właśnie w piątek) miałam samochód wyładowany rzeczami do
wysłania na łodzie. Ale w porcie Benoa byłam za wcześnie. Rezultatem tego był
spacer wzdłuż nadbrzeża, gdzie cumują drewniane kutry rybackie. Jest ich cała
masa, cumują jedne przy drugich. Często malowane, z ciekawymi detalami (lampy chciałabym zdobyć i użyc w domu). Powiewają
nad nimi obszarpane przez wiatry flagi – kutry te pływają w silnym wietrze po
wielkich falach, z daleka od lądu, docierają do Filipin i Wietnamu. Wśród ryb zapewne robią czystkę, teraz odpoczywają.
O zachodzie słońca nie było ruchu. Paru chłopaczków, nastolatków z kutrów,
gadało na nadbrzeżu lub bawiło się komórkami. Na jednej łodzi był pies, ciekawe
czy opływa z nią wszystkie morza Indonezji. Poza tym spokój i cisza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz