poniedziałek, 23 września 2013

Rinca

W wiosce na Rinci, jednej z czterech w Parku Narodowym Komodo, spędziliśmy 3 dni. Było więc czas na powłóczenie się i pogadanie z mieszkańcami.

Pewna stara kobieta opowiedziała o swojej przygodzie z waranem. Pewnego popołudnia wybrała się po warzywa, trochę powyżej ostatnich domów od strony lasu. Gdy ścinała liście podszedł komodo i ugryzł ją w nogę. Normalnie w takich sytuacjach komodo zachowuje się jak rekin, zapach krwi działa na niego i nic nie może go powstrzymać. Chyba że wie, ze musi poczekać jak w przypadku ugryzionego bawołu, który jest dla niego za duży. Ale kobieta zaczęła z waranem rozmawiać i w języku Komodo (sama pochodziła z wyspy Komodo) wyrzucać mu złe zachowanie. Że są przecież rodzeństwem i ona mu nigdy nic złego by nie zrobiła. Wtedy komodo się zawstydził, opuścił głowę i poszedł sobie. Kobieta zaczęła krzyczeć po pomoc, ludzie przybiegli i po jakimś czasie znalazła się w szpitalu w Labuan Bajo.


W czasie mojej obecności w rejonie często przewijał się motyw rozmawiania z waranami. Kiedyś ktoś z Komodo mi też powiedział, że jako dziecko spał w łóżku z rodzicami oraz z komodo, który przychodził w nocy.






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz