środa, 7 listopada 2012

Magia 2


Nasza gosposia poszla spac do domu sasiadki. Ta poprosila ja o to (intensywnie) bo sie boi. Ostatnio czesto z nami jezdzi poniewaz ma dzieci w podobnym wieku co Toni, bardzo z nim zaprzyjaznione. I dzisiaj jak to zwykle dyskusja zeszla na magie, duchy, szatany, dziny itp, ktore w duzych ilosciach zamieszkuja Indonezje. A w kazdym razie tak tutaj twierdza. Biorac pod uwage moje dotychczasowe znajomosci moge powiedziec, ze wszyscy Indonezyjczycy, bez wyjatku. Rozne religie laczy na pewno to, ze ich wyznawcy wierza w te same leaki, tuyule, susuki (szczegoly mam nadzieje opisac niebawem). Co wiecej, nawet misjonarze polscy na Flores zaczeli wierzyc w magie, zwlaszcza czarna. Byli podobno swiadkami urokow i tajemniczych smierci “bez powodu”. Niby bez powodu bo przeciez wiadomo – magia.
Magia jest traktowana jako normalny element zycia. Gdy ktos cos usprawiedliwia magia albo opowiada historie swojej rodziny z magia w tle, jego rozmowca mowi “a no tak”, wszystko rozumie, kiwa glowa, chwyta w lot, o co chodzi. Taki kod ponad podzialami. Na pewno ponad religiami ale ponad odleglosciami, jakie dziela wyspy takze. Sa jakies lokalne magie ale tez kazdy wie, ze tuyul czy susuk kupuje sie na Jawie, wiadomo gdzie, a nawet raz ktos z Flores powiedzial mi cene.

Podobno magia nie dziala, jesli ktos w nia nie wierzy. Powinnam byc wiec bezpieczna. Ale i mi sie przytrafilo pare dziwnych sytuacji. Jedna ma byc jednoznaczna! Wybralismy sie na Bali do swiatyni Uluwatu, niedaleko. Ja nie chodzilam po jej terenie, znalam ja juz dobrze. Siedzialam na murku a Toni spal w wozku. I nagle, jak to tam zwykle bywa, malpa,dosc bezczelny makak z calej ich tamtejszej grupy, od tylu zabral mi okulary. Poniewaz byly dosc stare i juz poklejone (jak mi sie to zdarza miewac) nie uczynilam nic aby je odzyskac. Ale pewien mily turysta rzucil sie na ich ratunek przeciwko malpie. Ta w koncu, juz z drzewa, rzucila okulary, ktore spadly tuz pod nogi pewnej zasuszonej balijskiej staruszki. Kto byl na Bali na pewno takie widzial, nosza drewno, pracuja w polu i w obejsciu, siedza na targach. Daje im na oko 30 kilogramow, skora i kosci. I ta wlasnie staruszka podniosla okulary. Chcac nie chcac wstalam i ruszylam w jej kierunku, wyciagnelam reke po nieszczesna staroc. Juz mowiac ‘terima kasih’ – ‘dziekuje’. A ona na to ‘money money’. Zamiast jej dac  (byloby po sprawie) tak mnie to wkurzylo, ze powiedzialam tylko ‘za co?’ i dosc ostro wzielam okulary z koscistej reki. I wrocilam do siedzenia. Ona tez siadla, okolo 50 metrow od nas. Intensywnie sie wpatrywala. Ja jej tez posylalam ostre spojrzenia ale nie za bardzo mnie to w sumie zajmowalo.
Staruszka przyszla w nocy. Do domu. Trzy razy w nocy Toni budzil sie w panice, jakiej nie zaznal wczesniej ani juz potem.  Nie do uspokojenia przez dluzszy czas. Bez zrozumialego dla mnie powodu. Dopiero rano przypomnialam sobie o staruszce a Sardin potwierdzil – widzial ja w nocy, siedziala na szafie, wlosy zaslanialy jej twarz ale to byla ona. Ja jej nie moge widziec ale on tak. Ma magiczny kamien! Toni dostal do picia wode ze szklanki, gdzie zostal zanurzony kamien. Sardin cos poszeptal przez dluzszy czas. Potem bylo juz spokojnie.
Ten kamien podobno nas uratowal. Chciala zrobic cos zlego ale sie przestraszyla. Kamien jest czarny, okragly, od niejakiego mister Dauta z Komodo, ktory bardzo nas lubi bo pozwalamy mu zawsze sprzedawac drewniane warany klientom.
Co do kamieni – pewien moj znajomy tez dostal  magiczny kamien, nota bene wlasnie od katolickiego misjonarza na Flores. Kamien ma cofac skutki kazdego ukaszenia weza, nawet najgorszego z jadowitych gatunkow! Wystarczy przylozyc w miejsce ugryzienia i po problemie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz