Droga jawajska (tj prowadzaca na Jawe) przez Bali – piekna, z
lewej strony, w oddali, morze, z prawej strony, w oddali, gory pokryte lasem, w
srodku nasza droga otoczona polami ryzowymi. Harmonie zaburza ogromna ilosc
ciezarowek toczacych sie wolno i hamujacych ruch .
Wyjechalismy przed 5 rano majac nadzieje na absolutnie puste
drogi. Ale nic z tego. Ludzie wstaja tu wczesnie. Duzo ludzi bladym switem
biega, co dziwne, wybieraja glowne drogi, pelne ciezarowek
i motorow.
Pierwszy widok Jawy - grupa wulkanow na ktora mamy zamiar wjechac/wspiac sie (ale
dopiero po realizacji innych celow, znanych z mapy i przewodnika).
Prom, stary, pewnie traktowany tak jak promy z Sumbawy
do Labuan Bajo, gdzie czasem calymi dniami i nocami slyszy sie prace brygady od
odwalania rdzy mlotkami, ktory to dzwiek niesie sie daleko po morzu. Ale potem
po pomalowianiu prom nadal wyglada jakby nadawal sie do jeszcze wielu lat
zeglugi.
Pierwsze wrazenia – zycie na Jawie (a przynajmniej w czesci
przez nas odwiedzanej czyli na samym zachodzie Jawy, w Dzakarcie na pewno jest
inaczej) toczy sie duzo bardziej tradycyjnie niz na Bali. Na pewno w pewnych
aspektach mniej pospiesznie – ulubionym srodkiem przemieszczania sie jest
becak, taksowka rowerowa, krolujaca w wiekszych i mniejszych miejscowosciach. I
stanowiaca o ich kolorycie.
[Z Dzakarty za to sprzed lat pamietam bajaje, czyli taksowki
na trojkolowym skuterze, mieszczace dwie osoby. Obilo mi sie o uszy, ze juz ich
nie ma. A byly bardzo wygodne bo nieduze i sie latwo wszedzie wciskaly. Minusem
bylo to, ze po paru minutach oczy zaczynaly szczypac i lzawic a twarz stawala
sie czarna, wszystko od smogu].
Becaki kreca sie zwykle w poblizu targow. Dostojne matrony
dojezdzaja nimi i wracaja do domow.
Bardzo mi sie te becaki spodobaly i mam nawet plan sprowadzenia
jednego na Bali. Ale becak dostarczyl mi tez niemilej niespodzianki – w
miasteczku nadmorskim Muncur, w czasie przejazdu przez targ, niespodzianie z
lewej stronie wyjechal prosto na nas becak, do ktorego przywiazana w calej
swojej wielkosci byla swiezo upolowana manta. Miala tylko obciete skrzydla bo
bylaby zbyt rozlozysta. To mnie rozstroilo na jakis czas (sa to moje ulubione podwodne
zwierzeta). Pomogla swiadomosc, ze przeciez wiem, ze tak sie dzieje bo podobne
zdjecia sa regularnie umieszczane chocby na facebooku. Tj. nie tyle pomogla ale
w tym wypadku poczucie totalnej bezsilnosci wobec tego faktu pomoglo poradzic
sobie z emocjami.
Procz becakow rzecza charakterystyczna dla Jawy sa roznorakie
pojazdy wlasnej roboty, sklecone z pozostalosci innych pojazdow oraz innych
elementow. Bardzo malownicze wsrod pol ryzowych, w wioskach, na targach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz