Jest wreszcie przewodnik po Flores. Sa nawet opisy roznych
tras i mapy. Zamierzam osobiscie sprawdzic wszystkie i zobaczyc jak to wyglada
w praktyce. Bo problem w chodzeniu po Indonezji, a Flores nie jest wyjatkiem,
jest taki, ze prawie wszedzie trzeba przewodnika, ktory nas gdzies prowadzi bo
nie ma szlakow, oficjalnych tras, wytyczonych sciezek. A przewodnik ma czesto
tragarzy, organizuje posilek i juz caly biznes sie kreci. Daje zapewne utrzymanie
wielu osobom ale jest stanowczo upierdliwe jesli ktos mieszka tu dluzej i
chcialby po prostu sie przejsc w lesie, wejsc na jakas gore czy zrobic
cokolwiek wtym rodzaju, co jest normalne w Poslce.
Przewodnik oczywiscie stwierdza, ze Flores jest przepiekne a
ludzie “witaja przyjezdnych z otwartymi ramionami i rozgrzewajaca serca
przyjaznia, chetni, zeby podzielic sie swoja fascynujaca przeszloscia oraz
obecnym stylem zycia”. Gadka gadka, trzeba oczywisie cos w tym stylu napisac.
Flores rzeczywiscie jest fascynujace, jednakze nie w tym mdlym, cukierkowym, folderowym
stylu.
A ludzie rzeczywiscie sa przyjazni, gdy licza na zysk albo,
biorac pod uwage minimum, przynajmniej nikt im za skore nie zalezie. Wiadomo
natomiast, ze jesli by sie kogos
niechcacy na drodze potracilo lub nie daj boze zabilo, najlepiej od razu
ratowac skore i uciekac na policje. Lepiej byc narazonym na korupcyjne szantaze
niz zabitym na drodze w zbiorowym wysilku calej wioski. Ta zasada tyczy sie
zreszta calej Indonezji.
Flores okreslilabym slowem mroczne. Mroczne gory czesto
pokryte mgla, mroczne tajemnice. Wyspa moglaby zostac miejscem dla kolejnego odcinka
Indiany Jonesa! Wszystkie konieczne elementy sa! Stare obrzedy, zaskakujace
zwyczaje, przyroda. I skarby!
Flores jest pokryta skarbami. Oczywiscie podobno ale tak
mowia. A zloto jest tu w cenie. Stare chaty, niektore podobno piecsetletnie,
kryja rodzinne zbiory, wynoszone z cienia tylko przy specjalnych okazjach.
Sa tez miejsca z ukrytymi skarbami. Mozna by sie pokusic aby
je poszukac ale lepiej nie! Zloto bylo ukrywane w takich bowiem okolicznosciach
– bogaty pan wybieral miejsce, w glebokiej dolinie bez dostepu. Tj. wybieral je
stojac na skraju przapasci, patrzac z gory. Potem wysylal sluge ze skarbem do
ukrycia. Sluga schodzil po linie. Zakopywal skarb a gdy wracal wspinajac sie po
linie jego pan parangiem (czyms w rodzaju maczety) ja ucinal. Gdy sluga spadal
na pewna smierc, jego pan wypowiadal mniej wiecej takie slowa – teraz bedziesz
strzegl moich rzeczy po wsze czasy. Wiec ten strzeze i lepiej skarbu nie
szukac!
Prawda czy nieprawda – zloto na Flores jest. To w ziemi bo
rozne firmy probuja zdobyc licencje na jego wydobycie. I to w postaci
bizuterii, w wioskach.
Wyspa lezala na szlakach handlowych, Portugalczycy
usadowieni na Timorze oraz Molukach i handlujacy korzeniami, zanim musieli
wycofac sie na rzecz Holendrow, potrzebowali Flores jako przystanku na trasie. Weszli
oczywiscie w rozne uklady z miejscowymi klanami. Pewnie stad te skarby. A moze
jeszcze ze starych chinskich szlakow?
cdn.
cdn.
Ola, świetne - czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuń